Nieodległa przyszłość, która jednak nie jest świetlana. Wręcz przeciwnie…
Ludzkość została wyniszczona przez brak wody, wojny o wodę pitną w przeciągu kilku lat zdziesiątkowały całą populację. Wielu ludzi wini korporacje, rządy… inni winią Boga lub samych siebie. To nieistotne. Świat musi podnieść się z kolan. Skoro Świat nastawiony na konsumpcjonizm i zysk nie zdał egzaminu, w umysłach ludzi zakiełkowała inna wizja. Zwyciężył utylitaryzm.
Naukowcy stworzyli nadczłowieka, a właściwie nadludzi. Są wiecznie młodzi, piękni, silni inteligentni, a także sterylni. To oni zostaną elitą Nowego Świata, nie dopuszczą do kolejnych wojen. Każde z nich na swój sposób. Ludzkość podnosi się z kolan, jeszcze tylko moment i staniemy na nogi. Stworzyliśmy przecież istoty nieśmiertelne. Doskonałe. Idealne.
Skoro w naturę Boga wpisany jest akt stworzenia istot na swój obraz i podobieństwo, czy nie zbliżyliśmy się do boskości? A może już ją osiągnęliśmy?
Co w takim razie z naszymi Tworami, czy to coś więcej, coś ponad nami? A może to krok za boskością?