Zdarzyło się w Greendale - BlackBox 3City

Zdarzyło się w Greendale

Autor/zy:

Kon­wen­cja: fan­ta­sy

Czas trwa­nia: 22 godzi­ny

Licz­ba uczest­ni­ków: 30 — 40

Larp popro­wa­dzo­no na:

Mas­sa­chu­setts, wio­sna 1878

Trzask gałąz­ki.
Już od jakie­goś cza­su wie­dzia­ła, że on nad­cho­dzi. W takiej mgle każ­dy bli­ski dźwięk roz­le­ga się tysiąc razy gło­śniej. Sły­sza­ła więc jego kro­ki już od jakie­goś czasu.
On był pewien, że ona myśli, że jest tutaj sama.
Mylił się.
— Witaj Stanley.
— Zatrzy­mał się. Posmutniał.
Mia­ła pra­wo go usły­szeć. Ale nie mia­ła po czym roz­po­znać, że to wła­śnie on.
— Margharet.
— Tak?
Zapa­dła cisza. Las, zawsze tak gwar­ny, w mil­cze­niu przy­glą­dał się scenie.
— Oni poszli… Poszli po was. Po two­ją rodzinę.
— Czy ty do mnie mie­rzysz z bro­ni, Stanley?
Nie­na­wi­dził tej ciszy. Opu­ścił broń.
— Nie.
— Kto idzie? Twój brat? Twój ojciec.
— Obaj. Ken­drick, cała trój­ka Schul­zów, a razem z nimi…
— Wystar­czy — prze­rwa­ła mu. — Zrób, co masz zrobić.
— Mar­gha­ret… Po pro­stu… Powiedz pro­szę, że nie masz z tym nic wspól­ne­go. Wsta­wię się za tobą. Wezmę z tobą ślub, nie będziesz musia­ła… Nicze­go nie będziesz musia­ła, ja prze­cież… — mówił szyb­ko. Prze­rwa­ła mu, gdy musiał nabrać oddechu.
— Nie wyprę się tego, kim jestem Stan­ley — obró­ci­ła się, by wresz­cie sta­nąć z nim twa­rzą w twarz. — Pro­szę, zrób to tutaj. Nie chcę zawi­snąć na sznu­rze. Chcę, by mój duch zamiesz­kał wła­śnie tu. Na zawsze.

Mas­sa­chu­setts, zima 1931

Puka­nie do drzwi nasi­la­ło się. Wie­dzia­ła, że nie usta­nie. Zawi­nę­ła się szczel­nie w swój ulu­bio­ny szal i w koń­cu rusza­ła ku drzwiom.
— Pani Tur­ner! Pani Tur­ner, bła­gam, niech pani otworzy.
Odsu­nę­ła zasu­wę i uchy­li­ła drzwi. Do środ­ka wdarł się lodo­wa­ty powiew nio­są­cy bole­sne igieł­ki lodu i śniegu.
— Pani Tur­ner, och dzię­ki Bogu!… Wiem, że… Nie ukła­da­ło nam się jako sąsiadom.
Za pro­giem sta­ła kobie­ta. Tuli­ła do sie­bie dwój­kę dzieci.
— Nie jedli­śmy nicze­go do trzech dni. A one są cho­re. Niech nam pani pomoże.
Mil­cza­ły obie przez chwilę.
— Nie ma nic, co mogła­bym zro­bić dla waszej rodzi­ny, pani Ken­drick. I pro­szę mi wie­rzyć, nie ma to nic wspól­ne­go ani z panią, ani z pani dziećmi. 

Mas­sa­chu­setts, lato 1968

- Dopraw­dy, nie do uwie­rze­nia, jak podob­na jest pani do swo­jej mat­ki! Jak­że ona się miewa?
— Twier­dzi, że pobyt we Fran­cji dosko­na­le jej służy.
— Fran­cja! Chcia­ła­bym wybrać się w podróż do Euro­py. Marzę o tym od liceum! Mama nie pla­nu­je powro­tu w rodzin­ne strony?
— Chy­ba nie jest goto­wa na podróż przez Atlan­tyk. Twier­dzi, że jest już na to zbyt leni­wa. Ale zna­la­zła sobie nowych przy­ja­ciół. Cały­mi popo­łu­dnia­mi gry­wa­ją w karty.
Na szkol­nym kory­ta­rzu wybuchł gwar. Roz­po­czę­ła się przerwa.
— A zatem chcia­ła­by pani objąć u nas posa­dę nauczy­ciel­ki biologii?
— Jeśli tyl­ko jest taka moż­li­wość. Była­bym bar­dzo zobo­wią­za­na, gdy­by roz­wa­ży­li pań­stwo moją kandydaturę.
To oczy­wi­ste! Oczy­wi­ście nie mogę nicze­go obie­cać, ale powiem szcze­rze: potrzeb­ny jest nam ktoś taki jak pani. Ktoś świa­to­wy, kto był­by auto­ry­te­tem dla naszej mło­dzie­ży. Nie wiem, czy ma pani kon­takt z mło­dy­mi ludź­mi, to co się ostat­nio dzie­je, jest po pro­stu nie do uwie­rze­nia. Pra­cu­ję w szko­le od trzy­dzie­stu lat i jesz­cze nie widzia­łam takie­go poko­le­nia! Zacho­wu­ją się, jak­by wdy­cha­li bunt zamiast tlenu!
Dyrek­tor­ka Baxter High wpa­try­wa­ła się w roz­mów­czy­nię z nadzie­ją. Mar­gha­ret Tur­ner uśmiech­nę­ła się kąci­kiem ust.
— Myślę, że znaj­dę na nich sposób.

Opis

Larp prze­no­si gra­czy do magicz­ne­go uni­wer­sum zna­ne­go z seria­lu Chil­ling Adven­tu­res of Sabri­na oraz komik­sów pod tym samym tytu­łem. Opo­wia­da o magicz­nej Ame­ry­ce, w któ­rej sąsia­da­mi zwy­kłych Ame­ry­ka­nów są wiedź­my i cza­row­ni­cy, pro­wa­dzą­cy sekret­ne życie w Koście­le Nocy. Gra pod­no­si kwe­stię dzie­dzic­twa i odpo­wie­dzial­no­ści za czy­ny przod­ków, a tak­że odwiecz­ne­go kon­flik­tu pomię­dzy sta­rym i nowym, kon­ser­wa­ty­zmem i libe­ra­li­zmem, wol­no­ścią i obowiązkiem.

Tutaj znaj­dziesz kom­plet­ny DOKUMENT PROJEKTOWY gry.

Inspiracje

Jesie­n­no-zimo­­we wie­czo­ry skła­nia­ją do spraw­dza­nia, co cie­ka­we­go jest do obej­rze­nia na plat­for­mach stre­amin­go­wych. Bin­ge-wat­ching stał się naszym nowym spor­tem naro­do­wym. Czar­ny ekran kusi. Jed­nym ze spraw­dzo­nych spo­so­bów na przy­cią­gnię­cie uwa­gi widza jest dostar­cze­nie zna­ne­go mu tema­tu, boha­te­rów, świa­ta.
My rów­nież dali­śmy porwać nucie nostal­gii, gdy ponad rok temu tra­fi­li­śmy na nową odsło­nę seria­lu Chil­ling Adven­tu­res of Sabri­na. Pamię­ta­li­śmy histo­rię z seria­lu z lat 90tych… Ale zosta­ła nam ona zaser­wo­wa­na w zupeł­nie nowy i o nie­bo atrak­cyj­niej­szy spo­sób. Spodo­ba­ło nam się to, co zoba­czy­li­śmy. Po objrze­niu ostat­nie­go odcin­ka poczu­li­śmy, że do Gre­en­da­le bar­dzo nam tęskno. 

Wie­dzie­li­śmy, co musi­my zro­bić. Musi­my napi­sać larp odby­wa­ją­cy się w Greendale. 

Nie było nam łatwo “ugryźć” ten świat. Dłu­go zasta­na­wia­li­śmy się, jaką for­mę powin­na mieć taka gra… Gdy­by­śmy kie­dyś mie­li ją napi­sać. Pod­czas jed­ne­go ze spo­tkań wspo­mi­na­li­śmy gry, na któ­rych dobrze się bawi­li­śmy. W dys­ku­sji poja­wił się larp D8 autor­stwa Jaku­ba Barań­skie­go i Miko­ła­ja Wiche­ra. Nagle wszyst­kie ele­men­ty wsko­czy­ły na swo­je miej­sce. Wie­dzie­li­śmy już jaką opo­wieść, wie­dzie­li­śmy też jak chce­my ją opowiedzieć.

Świat gry

Gre­en­da­le, leżą­ce nad rze­ką Swe­etwa­ter to nie­wiel­kie, malow­ni­cze ame­ry­kań­skie mia­stecz­ko, oto­czo­ne ogrom­ny­mi lasa­mi. Życie pły­nie w nim nie­spiesz­nie, wręcz idyl­licz­nie, według sta­łe­go, usta­lo­ne­go daw­no ryt­mu. Przy­naj­mniej tak się wyda­je na pierw­szy rzut oka.

Począt­ki Gre­en­da­le się­ga­ją dnia, w któ­rym Lucy­fer został wypę­dzo­ny z Nie­ba. Jego przy­by­cie prze­klę­ło te zie­mie, pie­czę­tu­jąc na zawsze połą­cze­nie Pie­kła ze świa­tem śmier­tel­nych. Mówi się, że wro­ta, któ­re łączą te świa­ty, znaj­du­ją się głę­bo­ko pod zie­mią, w naj­bar­dziej nie­do­stęp­nym szy­bie kopal­ni, do któ­re­go nie chcą scho­dzić nawet doświad­cze­ni gór­ni­cy.
Gór­ni­cy… To wła­śnie oni sta­no­wią trzon spo­łecz­no­ści Gre­en­da­le. Od wie­lu poko­leń mło­dzi chłop­cy kon­ty­nu­owa­li rodzin­ne tra­dy­cje, zatrud­nia­jąc się w kopal­ni, by tam nauczyć się cięż­kiej pra­cy i samo­dziel­no­ści, by zało­żyć wła­sne rodzi­ny i prze­ka­zy­wać swo­im potom­kom wła­ści­we war­to­ści. W kopal­ni musisz być tyl­ko zdro­wy i sil­ny, goto­wy do pra­cy w pyle, eks­tre­mal­nych tem­pe­ra­tu­rach i cia­snych kory­ta­rzach. Mówi się, że jak przej­dziesz przez pie­kło, dopie­ro wte­dy sta­niesz się męż­czy­zną.
Kopal­nia to nie­bez­piecz­ne miej­sce. Nawet jeśli wszy­scy prze­strze­ga­ją zasad bez­pie­czeń­stwa to wystar­czy jed­na iskra, by zawa­lił się szyb i wsku­tek tego zgi­nę­ło kil­ka osób. Dźwięk syre­ny docho­dzą­cy z kopal­ni nigdy nie zwia­stu­je nicze­go dobre­go. Mat­ki, żony i dzie­ci drżą ze stra­chu — czy to mój syn, mąż, tata? Wal­czą z wyrzu­ta­mi sumie­nia, kie­dy oka­zu­je się, że wydo­by­te cia­ło to jed­nak nie jest ich krew­ny, a sąsiad, zna­jo­my, przy­ja­ciel. I modlą się przed kolej­nym wyj­ściem na zmianę. 

Rodzi­na jest naj­waż­niej­sza. Dobry mąż pra­cu­je na tyle cięż­ko, by móc ją samo­dziel­nie utrzy­mać. Dobra mat­ka i żona wie, na któ­rą przy­go­to­wać obiad dla gło­wy rodzi­ny. Wie, na któ­rą mszę pójść. Wie, jak zadbać o dzie­ci, dom i sie­bie. Tu nie ma miej­sca na wymy­sły — miej­sce kobie­ty jest w domu. Nale­ży skoń­czyć szko­łę z dobrym wyni­kiem i szyb­ko zna­leźć męża, bo co ludzie powie­dzą, gdy będzie się sta­rą pan­ną. Cza­sem ambi­cje trze­ba scho­wać do kie­sze­ni — dobro rodzi­ny jest waż­niej­sze niż stu­dia. Zresz­tą tu w Gre­en­da­le jest wszyst­ko, cze­go czło­wiek potrze­bu­je do życia — miej­sce do pra­cy, zie­mia, by wybu­do­wać dom, skle­py, kino, kawiar­nia. Po co jechać gdzieś dalej?

Miesz­kań­cy Gre­en­da­le, choć nigdy się do tego nie przy­zna­ją, są wewnętrz­nie podzie­le­ni. Są tacy, któ­rzy wie­rzą, że w tym mie­ście nie ma miej­sca na zmia­ny, prze­cież tak dzia­ła­ją od lat. Śmierć w kopal­ni? Taka jest kolej rze­czy. To nie jest zawód dla sła­bych. Tyl­ko mozol­ną, wspól­ną pra­cą uda się zapew­nić mia­stu dobro­byt. Nie ma tu miej­sca dla obcych, chłop­cy z Gre­en­da­le sobie dosko­na­le pora­dzą. Zawsze radzili. 

Z dru­giej stro­ny sto­ją ci, któ­rzy chcie­li­by zamknąć kopal­nię. Jest prze­sta­rza­ła i nie nada­je się do moder­ni­za­cji. Co wię­cej, jej wła­ści­cie­le nie chcą na nią wydać pie­nię­dzy — sko­ro coś dzia­ła, to po co w to inwe­sto­wać. Pie­nią­dze znaj­du­ją się tyl­ko po wypad­kach, kie­dy trze­ba wes­przeć wdo­wy i sie­ro­ty. Ilu ludzi musi jesz­cze zgi­nąć, żeby kopal­nia prze­sta­ła być czyn­na? Wydo­by­cie węgla suk­ce­syw­nie zanie­czysz­cza wody rze­ki Swe­etwa­ter, co nie ucho­dzi uwa­dze mię­dzy inny­mi uczniom Baxter High, któ­rzy wyda­ją się być nie­zwy­kle bun­tow­ni­czy, nawet jak na swój wiek. Do Gre­en­da­le przy­szła nowa, dziw­na moda, “dzie­­ci-kwia­­ty”, któ­re “nie wie­rzą niko­mu po trzy­dzie­st­ce”. Mówią o eko­lo­gii, medy­ta­cji i o tym, by nie jeść mię­sa. Są prze­ciw­ni­ka­mi dzia­łań w Wiet­na­mie, a prze­cież służ­ba w armii to naj­wyż­szy honor zarów­no dla męż­czy­zny, jak i dla jego rodziny. 

Od począt­ku wie­ku w ame­ry­kań­skiej rze­czy­wi­sto­ści roz­wój spo­łe­czeń­stwa deter­mi­no­wał pogląd “Od zera do milio­ne­ra”, któ­ry ozna­czał, że cięż­ką pra­cą moż­na zdo­być wszyst­ko, cze­go się pra­gnie. A zło­ża węgla są dosko­na­łym moto­rem do roz­kwi­tu małej osa­dy, by sta­ła się w peł­ni samo­dziel­nym, małym mia­stecz­kiem, w któ­rym czas pły­nie pomię­dzy pra­cą a domem, lek­cja­mi w Baxter High a kawiar­nią, Hal­lo­we­en a Świę­tem Dzięk­czy­nie­nia. Gre­en­da­le, choć posia­da wszel­kie mar­ke­ry roz­wo­ju — skle­py, kina, szko­ły, jest nadal rodzin­nym miej­scem, w któ­rym wszy­scy się znają. 

Pra­wie wszyscy.

Na prze­strze­ni wie­ków w oko­li­cach Gre­en­da­le zaczę­ły się osie­dlać cza­row­ni­ce. Skąd się wzię­ły? Nikt nie wie na pew­no. Mówi się, że pierw­sza żona Ada­ma, Lilith, przez swo­ją służ­bę Lucy­fe­ro­wi sta­ła się też pierw­szą z nich.
Dla­cze­go tak wie­le z nich upodo­ba­ło sobie Gre­en­da­le? Cóż — wyda­wa­ło się być roz­sąd­nym miej­scem do życia. Małe, gór­ni­cze, spo­koj­nie żyją­ce mia­stecz­ko. A tak­że, cał­kiem przy­pad­kiem, potęż­ne miej­sce mocy.
Wła­śnie takie były począt­ki Kościo­ła Nocy, lokal­ne­go saba­tu zrze­sza­ją­ce­go wyznaw­czy­nie i wyznaw­ców Lucy­fe­ra w Gre­en­da­le. Wśród innych saba­tów zrze­szo­nych w Koście­le Ciem­no­ści, Kościół Nocy ucho­dził za bar­dzo postę­po­wy. Do osią­gnię­cia wyzna­czo­nych celów jego przy­wód­cy nie bali się się­gać po bru­tal­ne roz­wią­za­nia. Kie­dy krwa­wa moda na polo­wa­nia na wiedź­my dotar­ła do Gre­en­da­le, w tro­sce o dobro całe­go saba­tu pod­ję­to rady­kal­na decy­zję. W 1692 roku poświę­co­no trzy­na­ście cza­row­nic, zna­nych póź­niej jako “Trzy­nast­ka z Gre­en­da­le”, któ­rych śmierć, poprze­dzo­na wie­lo­go­dzin­ny­mi tor­tu­ra­mi i wię­zie­niem, mia­ła zaspo­ko­ić żądzę obu­dzo­ną krwi w zwy­kłych ludziach. To tak zamknię­to krót­ki etap prze­śla­do­wań cza­row­nic w mia­stecz­ku nad rze­ką Swe­etwa­ter. Nie wszy­scy w Koście­le Nocy apro­bo­wa­li pod­ję­te kro­ki, jed­nak dys­ku­to­wa­nie z Arcy­ka­pła­nem czy Radą Cza­row­nic wią­za­ło się z eks­ko­mu­ni­ką, a nawet wyklu­cze­niem z saba­tu. Niko­mu nie uśmie­chał się taki los. Cza­row­ni­ca ska­za­na sama na sie­bie jest bar­dzo łatwym celem dla wro­gów. Dla­te­go część poglą­dów, zwłasz­cza sprzecz­nych z obo­wią­zu­ją­cą poli­ty­ką, zawsze war­to zosta­wić dla siebie. 

Jest koń­ców­ka lat 60tych dwu­dzie­ste­go stu­le­cia. Prze­wod­ni­czą­cym Kościo­ła Nocy, czy­li Naj­wyż­szym Kapła­nem, w Gre­en­da­le jest Arcy­ka­płan Edward Spel­l­man, zna­ny ze swo­je­go rewo­lu­cyj­ne­go podej­ścia do struk­tu­ry Kościo­ła, jak i do obo­wią­zu­ją­cych wiedź­my praw. Jego posta­wa budzi wie­le emo­cji, libe­ral­ne cza­row­ni­ce wspie­ra­ją jego pomy­sły; kon­ser­wa­tyw­ne z chę­cią zoba­czy­ły­by kogoś inne­go na jego miej­scu. W Koście­le Nocy docho­dzi do otwar­tej woj­ny świa­to­po­glą­do­wej. Miesz­kań­cy mia­stecz­ka mogli­by to zauwa­żyć, gdy­by ich uwa­gi nie przy­cią­ga­ło coś zupeł­nie inne­go. Sza­lo­na muzy­ka, mam­ro­ta­nie mło­dzie­ży o epo­ce wod­ni­ka, tra­gicz­ne wie­ści z fron­tu w Wiet­na­mie i fascy­nu­ją­ce trans­mi­sje z lądo­wa­nia na Księ­ży­cu. Świat zro­bił się taki dziw­ny, że chwi­la­mi trud­no wie­rzyć wła­snym oczom. 

Czy nad domem wła­śnie prze­le­ciał ktoś na mio­tle? Czy to two­ja cór­ka z kwia­ta­mi we wło­sach dla zgry­wy dorzu­ci­ła do zupy tych małych, dziw­nych grzybów? 

Struktura Gry

Wie­le lar­pów odby­wa się na płasz­czyź­nie „tu i teraz”. Gra­cze gra­ją w jed­nej prze­strze­ni, pod­czas kil­ku klu­czo­wych godzin, wcie­la­jąc się w naj­waż­niej­sze posta­ci mają­ce wpływ na kon­kret­ną opo­wieść.
Nasz larp — wzo­ru­jąc się na grze D8 - odcho­dzi od tak rozu­mia­nej jed­no­ści cza­su, miej­sca i akcji; będzie skła­dał z epi­zo­dów, w ramach któ­rych odbę­dzie się od jed­nej do kil­ku scen.
Jak dokład­nie będzie to działać?

Epizod

Gra zosta­nie podzie­lo­na na 8 epi­zo­dów. Każ­dy z nich potrwa ok każ­dy po 2 — 2.5 godzi­ny. Czas oraz jego upływ pomię­dzy epi­zo­da­mi będzie sko­ko­wy i nie­rów­ny. Tech­nicz­nie — wynie­sie ok 90 minut, z wyjąt­kiem noc­nej prze­rwy pomię­dzy epi­zo­dem 3 i 4. Fabu­lar­nie, pomię­dzy róż­ny­mi epi­zo­da­mi może upły­nąć dzień, tydzień, dwa mie­sią­ce, dwa lata… albo nawet i dwa­dzie­ścia. Na więk­szość epi­zo­dów zło­ży się kil­ka dzie­ją­cych się rów­no­cze­śnie scen.
Pierw­sze dwa epi­zo­dy to retro­spek­cje, istot­ne dla głów­nej opo­wie­ści. Pięć kolej­nych to głów­na część opo­wie­ści. Ostat­ni, ósmy epi­zod — to róż­ne epi­lo­gi do wyboru.

Scena

Sce­ny są skła­do­wą całe­go epi­zo­du. Sce­ny odby­wa­ją się w tym samym cza­sie. Wzię­cie udzia­łu w jed­nej ze scen powo­du­je brak moż­li­wo­ści wzię­cia udzia­łu w innej. Gra­cze nie mogą prze­miesz­czać się pomię­dzy sce­na­mi, któ­re skła­da­ją się na jeden epi­zod. Zasa­dy każ­dej sce­ny, mecha­ni­ki uży­wa­nej w danych sce­nach będą róż­nić się pomię­dzy sobą, nawet jeśli wcho­dzą one w skład tego same­go epi­zo­du. Każ­da ze scen będzie mia­ła wyzna­czo­ną oso­bę, Mistrza Sce­ny, któ­ry będzie zaj­mo­wa­ła się jej prze­bie­giem. Oso­ba ta nakre­śli gra­czom tło fabu­lar­ne i obo­wią­zu­ją­ce zasa­dy i wytłu­ma­czy, dla­cze­go ich posta­cie zna­la­zły się w tym kon­kret­nym miej­scu i cza­sie; z jaki­mi pro­ble­ma­mi będą się zma­gać i na co muszą się przy­go­to­wać. Mistrz Sce­ny ini­cju­je też roz­po­czę­cia oraz zakoń­cze­nie sceny. 

To gracz decy­du­je, w któ­rych sce­nie w danym epi­zo­dzie chce wziąć udział. Wyjąt­kiem od tej zasa­dy będą dwa pierw­sze, retro­spek­tyw­ne epizody. 

Przerwa

To czas pomię­dzy epi­zo­da­mi całej gry. Odbę­dzie się rów­nież jed­na prze­rwa noc­na. Czas trwa­nia zwy­kłej prze­rwy w cią­gu dnia to oko­ło 1 — 1.5 godzi­ny. Prze­rwy są cza­sem dla gra­czy, by mogli oni zjeść, prze­brać się, odpo­cząć, wybrać sce­nę, w któ­rej chcie­li­by zagrać, mody­fi­ka­cję stro­ju, roz­mo­wy, kon­sul­ta­cje z inny­mi gra­cza­mi albo pro­wa­dzą­cy­mi gry odno­śnie do przy­szłych bądź prze­szłych scen. 

Ramów­ka. W cza­sie trwa­nia gry w usta­lo­nym i wyzna­czo­nym wcze­śniej miej­scu umiesz­czo­na zosta­nie tabli­ca, z listą epi­zo­dów oraz scen, któ­re będą się odby­wać wraz z ich opi­sem, zawie­ra­ją­ce takie infor­ma­cje jak: miej­sce i czas roz­po­czę­cia / zakoń­cze­nia, tema­ty­ka, roz­wią­za­nia mecha­nicz­ne, miej­sce sce­ny w opo­wie­ści. Dzię­ki temu gra­cze mogli świa­do­mie wybrać, to co ich inte­re­su­je oraz oraz przy­go­to­wać się do rozgrywki. 

Opis struk­tu­ry naszej gry jest inspi­ro­wa­ny infor­ma­cja­mi zamiesz­czo­ny­mi w Doku­men­cie Pro­jek­to­wym gry D8 autor­stwa Miko­ła­ja Wiche­ra i Jaku­ba Barańskiego.

Co będziemy robić? O czym jest ta gra?

Głów­ne wąt­ki naszej gry będą toczyć się wokół trzech tematów.

Magiczna Ameryka

Prze­łom lat 60. i 70. to wyjąt­ko­wy czas w histo­rii USA. To naro­dzi­ny ruchu hip­pi­sow­skie­go i woj­na w Wiet­na­mie; zło­ty wiek kapi­ta­li­zmu i nara­sta­ją­ce zagro­że­nie trze­cią — tym razem ato­mo­wą woj­ną świa­to­wą. To ostat­nie lata „ame­ry­kań­skie­go snu”, czas gwał­tow­nych zmian w kul­tu­rze, eko­no­mii, poli­ty­ce, społeczeństwie.

W naszej grze do tego kok­taj­lu doda­je­my Kościół Nocy. Ta zamknię­ta spo­łecz­ność, zra­nio­na tra­gicz­ny­mi wyda­rze­nia­mi epo­ki polo­wań na cza­row­ni­ce, zabez­pie­czy­ła się przed ich powtór­ką w naj­prost­szy z moż­li­wych spo­so­bów: sta­ran­nie ukry­wa­jąc swo­je ist­nie­nie. Wie­lu jej człon­ków oba­wia się, że nad­cho­dzi kres sku­tecz­no­ści tej tak­ty­ki. Świat zmie­nia się zbyt szyb­ko; wypra­co­wa­ne meto­dy koeg­zy­sten­cji ze zwy­kły­mi śmier­tel­ni­ka­mi zaczy­na­ją zawo­dzić. Każ­de­go dnia poja­wia­ją się nowe wyzwa­nia, nowe pro­ble­my i rodzą nowe kon­flik­ty. Czy dal­sze życie w sepa­ra­cji jest moż­li­we? I czy ma sens? W koń­cu, na razie daje­my sobie jakoś radę… 

Pod­su­mo­wu­jąc: wąt­ki zwią­za­ne z Magicz­ną Ame­ry­ką” wią­żą się z set­tin­giem gry. Doty­czą zarów­no Kościo­ła Nocy, jak i Ame­ry­ki dzie­­ci-kwia­­tów. Zaan­ga­żuj się w nie, jeśli w naszej grze naj­bar­dziej pocią­ga cię jej uniwersum.

Patrząc w przód, patrząc wstecz

Libe­ra­ło­wie i kon­ser­wa­ty­ści są po obu stro­nach każ­dej bary­ka­dy. Jed­ni chcą zmia­ny, dru­dzy utrzy­ma­nia sta­re­go porząd­ku. Jed­ni otwie­ra­ją się na nowe, dru­dzy trak­tu­ją je jako zagro­że­nie. Pomię­dzy nimi są roz­dar­ci wewnętrz­nym kon­flik­tem. Nie chcą udzie­lać popar­cia żad­nej ze stron. Nie są pew­ni tego, co napraw­dę myślą i czu­ją. Gdy nad­cho­dzi czas decy­zji, wszę­dzie czuć nara­sta­ją­ce napię­cie: w całym mie­ście, całym koście­le, całej rodzi­nie zgro­ma­dzo­nej przy jed­nym stole. 

Jaki jest koszt zmia­ny? Co trze­ba zosta­wić za sobą, by iść do przo­du? Cze­go nie moż­na porzu­cić, by nie utra­cić toż­sa­mo­ści? To nie jedy­ne pyta­nie, na jakie spo­łecz­ność Gre­en­da­le będzie zmu­szo­na zna­leźć odpo­wie­dzi. Cza­su do namy­słu nie będzie wiele.

Pod­su­mo­wu­jąc: wąt­ki Patrząc w przód, patrząc wstecz” sku­pia­ją się na kwe­stiach zwią­za­nych z lojal­no­ścią i przy­na­leż­no­ścią gru­po­wą. Więk­szość z nich to kon­flik­ty doty­czą­ce fun­da­men­tal­nych war­to­ści. W tej war­stwie jest naj­wię­cej miej­sca do eks­plo­ro­wa­nia rela­cji z inny­mi postaciami.

Dziedzictwo

Miesz­kań­cy Gre­en­da­le to ludzie prze­cięt­ni. Gór­ni­cy, skle­pi­ka­rze, nauczy­ciel­ki, wła­ści­ciel­ki zakła­du pogrze­bo­we­go. Cza­sem zasta­na­wia­ją się, dla­cze­go nie­któ­rzy ludzie zawsze zwra­ca­ją się do nich po nazwi­sku. Cze­mu przy­wią­zu­ją do tego taką wagę?…

Pra­wie wszy­scy miesz­ka­ją tu od wie­lu poko­leń. To ich miej­sce. Swo­ich przod­ków, któ­rzy zakła­da­li to mia­sto, koja­rzą ze sta­rych foto­gra­fii. Nie­któ­rych wspo­mi­na się przy oka­zji rodzin­nych spo­tkań… Innych nie za bar­dzo. Cie­ka­we dlaczego?…

W trak­cie dwóch pierw­szych epi­zo­dów lar­pu, gra­cze wcie­la­ją­cy się w role miesz­kań­ców nie­ob­da­rzo­nych nad­na­tu­ral­ny­mi moca­mi, zagra­ją posta­cie swo­ich pra­dziad­ków / pra­ba­bek (Epi­zod 1, w poło­wie XIX wie­ku — infor­ma­cję o tym, czym są Epi­zo­dy znaj­dziesz w dal­szej czę­ści tek­stu, dot. struk­tu­ry gry) oraz dziad­ków / babć (Epi­zod 2, lata 20. XX wie­ku). Wiedź­my i cza­row­ni­ce (i to jedy­nie w kil­ku przy­pad­kach) będą mia­ły moż­li­wość zagra­nia swo­ją mat­ką / ojcem w pierw­szym epizodzie.

Dzię­ki temu roz­wią­za­niu, dla zwy­kłych ludzi pierw­sze epi­zo­dy to two­rze­nie histo­rii rodzi­ny. W ich trak­cie będą mie­li oka­zję popeł­nić czy­ny, za któ­re ich potom­kom przyj­dzie zapła­cić w przy­szło­ści, czy­li w dal­szej czę­ści gry. Z kolei wiedź­mom i cza­row­ni­kom nie­raz przyj­dzie się zasta­no­wić, jak dale­ko pada jabł­ko od jabło­ni. I czy wypa­da karać owoc za prze­wi­ny drzewa.

Pod­su­mo­wu­jąc: wąt­ki z ety­kie­tą Dzie­dzic­two” nale­żą do naj­bar­dziej oso­bi­stych. Naj­moc­niej wią­żą się z histo­rią każ­dej z posta­ci. Są intro­spek­tyw­ne i intym­ne. Dają moż­li­wość inten­syw­nej gry w sty­lu play for tro­uble”. Słu­żą jako swe­go rodza­ju kom­pas pro­wa­dzą­cy uczest­ni­ków przez grę. Kie­ro­wa­nie się nimi wspie­ra two­rze­nie oso­bi­stej historii.

Informacje praktyczne

Larp odbę­dzie się na tere­nie „Przy­stan­ku Ala­ska”, gospo­dar­stwa agro­tu­ry­stycz­ne­go w Gli­śnie Wiel­kim, nad jezio­rem Kamie­nicz­no w trak­cie festi­wa­lu Black­Box Sum­mer Week 2020. Do przy­go­to­wa­nia loka­cji do gry wyko­rzy­sta­my zarów­no prze­strze­nie w budyn­kach “Przy­stan­ku”, jak i oko­licz­ne tere­ny — pola, lasy.

Gra roz­pocz­nie się w pią­tek, 28 sierp­nia i potrwa do sobot­nie­go wie­czo­ru, 29 sierp­nia z prze­rwą na sen. Dokład­ne infor­ma­cje na temat począt­ku i koń­ca epi­zo­dów, a tak­że loka­cji, na któ­rych będą się odby­wać, zosta­ną poda­ne w trak­cie gry.

Daj się oczarować!

Harmonogram gry:

Pią­tek, 28 sierpnia:

16:00 Roz­po­czę­cie gry
24:00 Zakoń­cze­nie Epi­zo­du III i pierw­sze­go dnia gry

Sobo­ta, 29 sierpnia:

12:00 Roz­po­czę­cie dru­gie­go dnia gry
22:00 Zakoń­cze­nie gry.

Jak wziąć udział? 

Prze­wi­du­je­my trzy eta­py zgła­sza­nia się na nasz larp:

  • Etap 1: Współ­two­rze­nie first minu­te. Otwie­ra­my dla Was for­mu­larz zgło­sze­nio­wy. Two­rzy­cie wła­sne posta­cie, któ­re zosta­ną głę­bo­ko osa­dzo­ne w sce­na­riu­szu gry. 
  • Etap 2. Waka­ty. Publi­ku­je­my listę posta­ci napi­sa­nych przez Nas. Wybie­ra­cie trzy spo­śród nich. My suge­ru­je­my Wam, któ­ra z nich — naszym zda­niem — będzie dla Was najodpowiedniejsza.
  • Etap 3. Współ­two­rze­nie last minu­te. Jeśli zabrak­nie wol­nych posta­ci z listy waka­tów, ponow­nie otwo­rzy­my for­mu­larz zgło­sze­nio­wy. Two­rzy­cie wła­sną postać, któ­rą my docze­pia­my do jed­ne­go z ist­nie­ją­cych już wątków.

Ważne daty

13.01.2020 Otwar­cie for­mu­la­rza zgło­sze­nio­we­go dla Gra­czy (start Eta­pu 1)
01.02.2020 Publi­ka­cja Doku­men­ty Pro­jek­to­we­go
15.02.2020 Zamknię­cie for­mu­la­rza zgło­sze­nio­we­go dla Gra­czy (koniec Eta­pu 1)
04.05.2020 Publi­ka­cja waka­tów na grę (start Eta­pu 2)
30.07.2020 Wysył­ka kart postaci

Dla kogo jest ten larp?

Nie każ­dy larp jest dla wszyst­kich. Cza­sem nawet po naj­lep­szym, naj­bar­dziej inte­re­su­ją­cym opi­sie posta­ci, czy same­go uni­wer­sum, nie musi­my koniecz­nie czuć się zado­wo­le­ni z wyni­ków roz­gryw­ki. By uła­twić wybór, czy przy­je­chać na nasz larp, chcie­li­śmy przed­sta­wić parę suge­stii odno­śnie tego czy zagrać, czy może odpu­ścić naszą grę.

Zagraj, jeżeli:

  • spra­wia ci fraj­dę współ­two­rze­nie więk­szej opo­wie­ści oraz histo­rii swo­jej posta­ci, jak i świa­ta otaczającego;
  • cenisz gry o wyraź­nej struk­tu­rze i har­mo­no­gra­mie wydarzeń;
  • lubisz, gdy two­ja postać ma do wyko­na­nia kon­kret­ne działania;
  • lubisz opo­wie­ści nie­jed­no­znacz­ne, peł­ne niu­an­sów i podwój­nych znaczeń.
  • lubisz ste­ro­wać losa­mi i histo­rią wła­snej posta­ci, “play for tro­uble” to twój styl gry

Odpuść, jeżeli:

  • sku­sił cię wyłącz­nie set­ting gry;
  • zale­ży ci na odgry­wa­niu kon­kret­nej posta­ci z uni­wer­sum Sabri­ny;
  • liczysz na peł­ne odzwier­cie­dle­nie wąt­ków i histo­rii z komik­su lub serialu; 
  • ocze­ku­jesz gry w ilu­zji 360°;
  • chcesz zagrać z powo­dów towarzyskich.

Lista wakatów

Posta­cie zare­zer­wo­wa­ne są ozna­czo­ne jasno­sza­rym kolo­rem i mają dopi­sek [zare­zer­wo­wa­ne].

UWAGA! Jeśli zde­cy­du­jesz się na rolę z gru­py Miesz­kań­cy Gre­en­da­le”, zagrasz nią w Epi­zo­dach 3 — 8. Do gry w Epi­zo­dzie 1 i 2 napi­sze­my ci inne role — dziadków/babć i pradziadków/prababci posta­ci z listy.

Aby zare­zer­wo­wać postać:

  • zgłoś się na festi­wal BLACKBOX SUMMER WEEK przy uży­ciu tego FORMULARZA;
  • opłać akre­dy­ta­cję;
  • wybierz do trzech posta­ci z poniż­szej listy;
  • przy uży­ciu zakład­ki KONTAKT poin­for­muj nas o swo­jej decy­zji — wspól­nie dobie­rze­my naj­lep­szą postać dla Ciebie.

Nie wiesz co wybrać? Zer­k­nij ponow­nie do DOKUMENTU PROJEKTOWEGO GRY lub NAPISZ DO NAS 
Chcesz dowie­dzieć się wię­cej o ARCHETYPACH? Zer­k­nij TUTAJ.

Kościół Nocy

… czy­li cza­row­ni­cy i wiedź­my. Miesz­ka­ją w Gre­en­da­le i oko­li­cy, mie­wa­ją zaję­cia przy­po­mi­na­ją­ce nor­mal­ną pra­cę… Ale oprócz tego dys­po­nu­ją magicz­ny­mi mocami.

Pani Bishop jest wła­ści­ciel­ką małej kawiar­ni. Ot, kobie­ta w kwie­cie wie­ku, pro­wa­dzą­ca rodzin­ny biz­nes. Jed­nak, gdy tyl­ko wybi­je magicz­na, szó­sta godzi­na, zaczy­na zaj­mo­wać się swo­im dru­gim eta­tem w Koście­le Nocy. Darzo­na ogrom­nym sza­cun­kiem wśród innych człon­ków saba­tu ze wzglę­du na swo­je doświad­cze­nie oraz umie­jęt­no­ści magicz­ne. Bły­sko­tli­wa, wyma­ga­ją­ca i nie­zno­szą­ca sprze­ci­wu. W jej domu wszyst­ko cho­dzi jak w zegar­ku. Tym samym, któ­ry dosta­ła od mat­ki w pre­zen­cie na swój czar­ny chrzest.

Sarah jest cór­ką wła­ści­cie­li kawiar­ni. Sły­nie z tego, że nie potra­fi powstrzy­mać się przed cię­tym komen­ta­rzem. Jest sar­ka­stycz­na, zde­cy­do­wa­na, zaan­ga­żo­wa­na i aktyw­na. W Baxter High prze­wod­ni­czy che­er­le­ader­kom, jest też sze­fo­wą kół­ka bio­lo­gicz­ne­go i orga­ni­zu­je cyklicz­ne spo­tka­nia z łaci­ną. Wyda­je się nie paso­wać do spo­koj­ne­go try­bu życia, któ­rzy pro­wa­dzą jej rodzi­ce. Mało kto wie, że są oni waż­ny­mi oso­bi­sto­ścia­mi w Koście­le Nocy, a zaan­ga­żo­wa­nie Sarah w codzien­ne życie cywi­li jest for­mą jej bun­tu. Takie zacho­wa­nie nie ma zbyt wie­lu fanów, ale Sarah pra­gnie się wyspać na samo­dziel­nie urzą­dzo­nym posłaniu.

O Senio­rze Bishop mówi się “mąż swo­jej żony”, czy mniej przy­jem­nie per “pan­to­fel”. Wraz z żoną pro­wa­dzi kawiar­nię, ale w prak­ty­ce zaj­mu­je się sek­cją ksią­żek, któ­re skru­pu­lat­nie gro­ma­dzi w tym nie­wiel­kim loka­lu. Nikt, kogo moż­na by uznać za szko­dli­we­go. Tak napraw­dę jest nauczy­cie­lem w Aka­de­mii Nauk Nie­wi­dzial­nych, spe­cja­li­stą od demo­no­lo­gii i klątw, zafa­scy­no­wa­ny bada­niem zaklęć zbio­ro­wych. Jego życie to nauka. Pre­stiż pra­cy w aka­de­mii pozwa­la mu na w mia­rę spo­koj­ne życie z wyma­ga­ją­cą żoną i jesz­cze bar­dziej wyma­ga­ją­cą cór­ką. Zale­ży mu na utrzy­ma­niu poko­jo­wych sto­sun­ków w Greendale.

Tajem­ni­czy wła­ści­ciel więk­szo­ści ziem w Gre­en­da­le. Nikt z miesz­kań­ców nie chce mu wcho­dzić w dro­gę. W saba­cie jest zna­ny ze swo­ich skraj­nie kon­ser­wa­tyw­nych poglą­dów i tem­pe­ra­men­tu cza­row­nik żąd­ny wła­dzy. Jako jeden z wykła­dow­ców w Aka­de­mii Sztuk Nie­wi­dzial­nych pil­nu­je, by mło­dzi podą­ża­li jedy­ną słusz­ną ścież­ką w ciem­no­ści. Jego meto­dy naucza­nia ucho­dzą za skraj­nie eks­tre­mal­ne, ale jak sam twier­dzi — tak czy­nio­no od wie­ków i to wyłącz­nie dzię­ki dys­cy­pli­nie i poświę­ce­niu Lucy­fe­ro­wi, uda się wycho­wać nowe poko­le­nie cza­row­nic. Nie obcho­dzi go to, jak zmie­nił się świat ludzi, uwa­ża ich wyłącz­nie za instru­men­ty bądź źró­dło roz­ryw­ki. Narze­czo­na jest mu potrzeb­na z powo­dów poli­tycz­nych. Nie­na­wi­dzi innych. Nie moż­na mieć inne­go zda­nia niż on.

Wywo­dzą­ca się z domu Tyra­na, któ­ry spło­dził mnó­stwo córek. Nigdy nie oka­zy­wał uczu­cia żad­nej z nich. Mat­ka ucie­kła — Sza­tan raczy wie­dzieć, gdzie jest. 
Posłusz­na swo­je­mu narze­czo­ne­mu, Fau­stu­so­wi Blac­kwo­odo­wi, choć ofi­cjal­nie jest tyl­ko jego sekre­tar­ką, przy­naj­mniej według wie­dzy miesz­kań­ców Gre­en­da­le. Pro­wa­dzi admi­ni­stra­cyj­ną część biz­ne­su, księ­gi rachun­ko­we, zbie­ra czynsz. Wier­na, posłusz­na wyznaw­czy­ni Czar­ne­go Pana. Sama sze­rzy wia­rę w jedy­ną słusz­ną ścież­kę, któ­rą wyzna­czył Pan. To kobie­ta, któ­ra prze­szła dużo, ale wpraw­ne oko dostrze­że, iż jej cier­pli­wość wyda­je się kończyć.

Lokal­na kraw­co­wa zna­na wszyst­kim w Gre­en­da­le. Nie ma czło­wie­ka, któ­ry by nie wie­dział, do kogo przy­nieść swo­je dziu­ra­we kale­so­ny. Przy­by­ła do mia­stecz­ka szmat cza­su temu, ale nigdy nie chcia­ła powie­dzieć: skąd jest, ani dla­cze­go przy­je­cha­ła aku­rat tutaj. Wia­do­mo, że przy­szła, osie­dli­ła się i zosta­ła jed­ną z lokal­nych. Raczej mało­mów­na, raczej trzy­ma się na ubo­czu, ale każ­dy ją lubi. Wyda­je się, że cze­goś cią­gle szu­ka. Tro­chę jej zaję­ło odna­le­zie­nie Saba­tu, ale przy­ję­to ją cie­pło i ser­decz­nie. Pomi­mo tego trzy­ma się na ubo­czu nawet wśród „swo­ich”.

Sviet­ka to sio­strze­ni­ca pan­ny Daisy, nowa oso­ba w mia­stecz­ku. Przy­je­cha­ła z dale­kiej wschod­niej Euro­py, by pobie­rać nauki tu, w Wiel­kiej Ame­ry­ce. Choć tak napraw­dę nikt jej jesz­cze nie zna, miesz­kań­cy pod­cho­dzą do niej scep­tycz­nie. Kto wie, czy nasto­lat­ka nie jest tak napraw­dę sowiec­kim szpie­giem! Na jej nie­ko­rzyść dzia­ła fakt, że zacho­wu­je się irra­cjo­nal­nie. Nie potra­fi powstrzy­mać języ­ka na wodzy. Nuci melo­die, a gdy ktoś zwró­ci jej uwa­gę, wykrzy­ku­je coś w swo­im języ­ku. Gdy coś ją fascy­nu­je, potra­fi poświę­cić się temu bez resz­ty, dopó­ki nie poczu­je speł­nie­nia i wewnętrz­nej satys­fak­cji. Nie zna umia­ru. W niczym.

Mło­dy dzien­ni­karz, któ­ry kocha swo­ją pra­cę. Cie­kaw­ski, ale bez prze­sa­dy. Zawsze cho­dzi z uśmie­chem na ustach. Poma­ga każ­de­mu bez wyjąt­ku. Wszy­scy uwa­ża­ją, że ma ser­ce na dło­ni. Nie da się go nie kochać! Taki lokal­ny cza­ruś, któ­ry nie zosta­wi żad­nej bab­ci, ani dziec­ka same­go. 
Gdy­by tyl­ko wie­dzie­li! Sabat trze­ba chro­nić przed ocza­mi wścib­skich. Jego uśmiech to czę­sto maska, któ­rą wdzie­wa, by oma­mić tych ciem­nych ludzi. Co zro­bić. Służ­ba nie druż­ba. Swo­ją misję wyko­nu­je sumien­nie z peł­nym zaan­ga­żo­wa­niem. Dla­te­go nie ma oso­by, któ­ra by powie­dzia­ła o nim złe słowo.

Abi­ga­il nigdy nie jest sama. Ta dziew­czy­na dosko­na­le wie, jak i koło kogo się zakrę­cić, żeby dostać to, cze­go aktu­al­nie potrze­bu­je. We wszyst­kim szu­ka korzy­ści i jest mistrzy­nią dba­nia o swój wize­ru­nek. W koń­cu jest jedy­ną dziew­czy­ną w domu! Nie jest oso­bą, któ­ra ma złe zamia­ry. Intry­gi to nie jej dome­na, po pro­stu nie chce się prze­pra­co­wy­wać, to nie­wy­god­ne, nie­przy­jem­ne, nud­ne. Błę­dy jej rodzi­ców nie powin­ny rzu­to­wać na jakość jej życia. Cie­szy ją to, że brat pod­jął się odpo­wie­dzial­no­ści za domo­we finan­se. To nie jest coś, co ją teraz inte­re­su­je. I oby nigdy nie musia­ło. Są cie­kaw­sze zaję­cia — na przy­kład eks­plo­ro­wa­nie dzien­ni­ków jej babki.

Sza­no­wa­na i kocha­na przez wszyst­kich nauczy­ciel­ka w liceum Baxter High. Sły­nie z dobrej intu­icji, zawsze wie, kto w mia­stecz­ku potrze­bu­je pomo­cy i jak mu jej udzie­lić. Jest bar­dzo zaan­ga­żo­wa­na w akcje cha­ry­ta­tyw­ne w całym hrab­stwie. Nikt nie poku­si się, by pod­wa­żyć jej wie­dzę i auto­ry­tet jako nauczy­ciel­ki — ma doświad­cze­nie i wła­ści­we spoj­rze­nie. Nie­jed­no dziec­ko już wypro­wa­dzi­ła na ludzi. Wszyst­kie mło­de dziew­czy­ny o zła­ma­nych ser­cach wie­dzą, by udać się do niej po pora­dę, albo by po pro­stu poroz­ma­wiać, żeby odgo­nić smut­ki. Nie­jed­ną parę już sko­ja­rzy­ła i nie­jed­na z nich prze­trwa­ła razem dłu­gie lata. Nie pozo­sta­wia zra­nio­nych i upo­ko­rzo­nych samych. Choć jest wier­na Lucy­fe­ro­wi, to popie­ra idee Edwar­da Spel­l­ma­na i jego chęć refor­ma­cji Kościo­ła Nocy.

Wła­ści­ciel domu pogrze­bo­we­go, wizjo­ner, rewo­lu­cjo­ni­sta, dzi­wak i eks­cen­tryk — któż nor­mal­ny cho­dzi na co dzień w cylin­drze, na Boga! Dla magicz­nej spo­łecz­no­ści Gre­en­da­le to waż­na oso­bi­stość. Jest dyrek­to­rem Aka­de­mii Sztuk Nie­wi­dzial­nych i Arcy­ka­pła­nem Kościo­ła Nocy. Pocho­dzi ze zna­ne­go i sza­no­wa­ne­go rodu cza­row­nic. Zna­ny ze swo­jej bły­sko­tli­wo­ści i elo­kwen­cji. Bry­lu­je w towa­rzy­stwie. Star­si w Koście­le Nocy są pod wra­że­niem jego ener­gii, cho­ciaż boją się zmian, któ­re mło­dy cza­row­nik może wpro­wa­dzić w struk­tu­rze dobrze dzia­ła­ją­cej od wie­ków. Spel­l­man zna­ny jest z tego, że lubi zwy­kłych ludzi, co budzi odra­zę wśród kon­ser­wa­tyw­nych człon­ków Sabatu.

Pocho­dzą­cy z Euro­py cza­row­nik bez pamię­ci. Pod­czas podró­ży przez oce­an stra­cił wie­dzę o swo­ich korze­niach: na szczę­ście jego potęż­ne magicz­ne talen­ty nie dozna­ły uszczerb­ku. Zaska­ku­ją­co pew­ny sie­bie jak na czło­wie­ka, któ­ry nie wie ani skąd pocho­dzi, ani dokąd zmie­rza. Do władz lokal­ne­go Kościo­ła Nocy wyda­je się pod­cho­dzić z sza­cun­kiem i dystan­sem. Zde­cy­do­wa­nie wię­cej cza­su spę­dza z miesz­kań­ca­mi Gre­en­da­le, gdzie zbu­do­wał sobie sieć wier­nych kom­pa­nów. Urzą­dza wie­czor­ki z poke­rem i jest dość uprzej­my, by nie brać udzia­łu w roz­gryw­ce. Kar­ty w jego dło­niach wyda­ją się żyć wła­snym życiem.

Pew­ny sie­bie, nie­uzna­ją­cy pod­wa­ża­nia jego zda­nia i umie­jęt­no­ści, pie­karz. Nic w tym dziw­ne­go — w jego pie­kar­ni wypie­ka­ne są naj­lep­sze chle­by, chał­ki i bułecz­ki w oko­li­cy. Każ­de­mu miesz­kań­co­wi Gre­en­da­le ciek­nie ślin­ka już na samą myśl! Jest gło­wą rodzi­ny, któ­rą kocha ponad wszyst­ko. Nigdy nie wyglą­dał na otwar­te­go czło­wie­ka. Poja­wie­nie się uśmie­chu na jego twa­rzy to rzad­kość. Jest człon­kiem saba­tu. Nie boi się wyra­żać swo­ich opi­nii i nie podo­ba mu się to, jak w tej chwi­li zarzą­dza­ny jest Kościół Nocy.

Żona pie­ka­rza, któ­ra kocha swo­je­go męża i cór­kę ponad życie. Zawsze będzie sta­wia­ła rodzi­nę ponad wszyst­ko, a z pew­no­ścią nad wła­sne dobro. Jest kobie­tą pomoc­ną, uczyn­ną. Mogło­by się wyda­wać, że jest anio­łem spro­wa­dzo­nym na tę zie­mię, by nieść innym uko­je­nie i pomoc. Jako że nie pra­cu­je, zawsze znaj­dzie czas, by poma­gać przy lokal­nych uro­czy­sto­ściach, wolon­ta­ria­tach czy innych wyda­rze­niach w Gre­en­da­le. Zna­na i lubia­na przez wszyst­kich. Mimo że jest zawsze uśmiech­nię­ta to zda­rza się, gdy się zapo­mni, że z jej oczu bije smu­tek i żal. Wraz ze swo­im mężem wspie­ra Blac­kwo­oda. Jak­że mogła­by postę­po­wać inaczej?

Człon­ki­ni Kościo­ła Nocy o ogrom­nym ser­cu, po brze­gi wypeł­nio­nym sekre­ta­mi w mary­na­cie z żalu i wyrzu­tów sumie­nia. Mrok w jej oczach jest praw­dzi­wy; nie pocho­dzi od Mrocz­ne­go Pana, lecz z histo­rii jej życia.

Ma ten­den­cję do poja­wia­nia się nie­spo­dzie­wa­nie za ple­ca­mi tych, któ­rzy wła­śnie wyma­wia­ją jej imię. Dla obma­wia­ją­cych zawsze wią­że się to z kwa­śnie­niem mle­ka i pają­ka­mi w szu­fla­dach z bie­li­zną trzy dni póź­niej. Rzu­ca­nie nawet skom­pli­ko­wa­nych cza­rów przy­cho­dzi jej z dużą łatwo­ścią. Gdy robi to dla innych, opła­tę pobie­ra w obiet­ni­cach przy­słu­gi w przyszłości.

Mieszkańcy

… czy­li zwy­kli ludzie: gór­ni­cy, nauczy­ciel­ki, skle­pi­ka­rze. Mia­stecz­ko to ich mała ojczy­zna. Więk­szość z nich zamiesz­ku­je ją od pokoleń.

Amy Adams, to mło­da, ambit­na, inte­li­gent­na, kul­tu­ral­na, skrom­na, pięk­na, mło­da dama — a przy­naj­mniej taką jest wedle słów jej ojca. Typo­wa Córecz­ka Tatu­sia, któ­ra uwa­ża, że pozja­da­ła wszyst­kie rozu­my. Dziew­czy­na z boga­tej rodzi­ny, któ­ra wie, że jej ojciec jest waż­ną posta­cią w mie­ście. Dzię­ki temu może sobie na wie­le pozwo­lić i wie­le będzie jej wyba­czo­ne. Nie dba o uczu­cia innych, jej samo­po­czu­cie i chęć zaba­wa są naj­waż­niej­sze. Ulu­bio­nym zaję­ciem Amy jest skar­że­nie na brata.

Glenn Adams, syn sena­to­ra fut­bo­li­sta. Gwiaz­da swo­je­go liceum, miał tajem­ni­cze­go dziad­ka, od któ­re­go dostał naszyj­nik, podob­no przy­no­szą­cy mu szczę­ście. Nie umie zna­leźć swo­je­go miej­sca w życiu i tak napraw­dę sam nie wie co, chciał­by osią­gnąć. Bawi się każ­dym dniem i mało czym przej­mu­je, tyl­ko sio­stra daje mu się we zna­ki, jest młod­sza, a uwa­ża, że może trak­to­wać go jak smar­ka­cza i kablu­je rodzicom.

Geo­r­ge Adams ucho­dzi za ide­ał w nie­któ­rych krę­gach, to przy­kład­ny mąż i ojciec dwój­ki dzie­ci. Kul­tu­ral­ny, wyra­fi­no­wa­ny i świa­to­wy. Spra­wu­je funk­cję Sena­to­ra i tym samym ma spo­ry wpływ na życie nie tyl­ko mia­stecz­ka, ale i szer­szej oko­li­cy. Jego żona pro­wa­dzi dzia­łal­ność cha­ry­ta­tyw­ną i Geo­r­ge zawsze poka­zu­je, jak wiel­ką dumą go to napa­wa. Jego dzie­ci to też ogrom­ny suk­ces: syn gwiaz­da fut­bo­lu, cór­ka pięk­na i mądra. Nie mógł­by od życia ocze­ki­wać nicze­go wię­cej. Zawsze uśmiech­nię­ty, nigdy nie odma­wia pomo­cy, praw­dzi­wy społecznik.

Lily Adams jest zna­na wszyst­kim w mia­stecz­ku Żona Sena­to­ra, któ­ra zawsze stoi wier­nie u jego boku, nigdy w cie­niu. Wyko­rzy­stu­je każ­dą oka­zję, by pod­jąć kolej­ną pró­bę wycho­wa­nia swo­ich dzie­ci. Cór­kę roz­piesz­cza mąż, dla­te­go ona sta­ra się poma­gać syno­wi. Przy­jaź­ni się z żoną Bur­mi­strza Proc­to­ra i wspól­nie pro­wa­dzą dzia­łal­ność cha­ry­ta­tyw­ną, z lek­ką pomo­cą Pasto­ra. Kobie­ta oczy­ta­na, ele­ganc­ka, zawsze kul­tu­ral­na, pra­wie nigdy nie jest tema­tem do plo­tek, a przy­naj­mniej sta­ra się tak pro­wa­dzić życie, by nie było o czym plotkować.

Kie­dyś przy­kład­na cór­ka i wnucz­ka, dziś żona, mat­ka, sąsiad­ka, ani­ma­tor­ka lokal­nej spo­łecz­no­ści. Skła­da się z pli­so­wa­nych spód­nic, paste­lo­wych swe­ter­ków z dłu­gim ręka­wem, sze­ro­kie­go uśmie­chu i ide­al­nie uło­żo­nej fry­zu­ry. Kil­ka osób posta­no­wi­ło spraw­dzić, kogo kry­je te fasa­da bez ska­zy. Gorz­ko tego poża­ło­wa­ły. Ich życie zaczął nawie­dzać pech. Ktoś stra­cił szan­sę na awans, czy­jaś żona odkry­ła romans, jakieś dziec­ko stra­ci­ło sty­pen­dium na uczel­ni. Bren­dzie jest ich żal. Gdy o nich myśli zawsze roz­wa­ża przy­ja­ciel­ską wizy­tę z szar­lot­ką i współ­czu­ją­cym uśmiechem.

Naj­bo­gat­szy czło­wiek w oko­li­cy, wła­ści­ciel Corey and Sons Min­ning Cor­po­ra­tion. Cał­ko­wi­cie bia­ły, hete­ro­sek­su­al­ny, wie­rzy w Boga i dola­ra w bie­żą­co przy­dat­nej kolej­no­ści. Swój ame­ry­kań­ski sen reali­zu­je w taki spo­sób, że dla wszyst­kich zależ­nych od nie­go sta­je się codzien­nym kosz­ma­rem na jawie. Według swo­jej mia­ry szczo­dry i wspie­ra­ją­cy lokal­ną spo­łecz­ność, lubi myśleć o sobie przy uży­ciu sło­wa “filan­trop”.

Vin­cent lubi sie­bie. Jest wyspor­to­wa­nym, mło­dym męż­czy­zną, naj­młod­szym zdo­byw­cą głów­nej nagro­dy w rzu­cie kło­dą na dorocz­nym Festi­wa­lu Oran­ża­dy. Jego pasją jest gra w bilard, od lat sta­ra się namó­wić ojca na budo­wę w Gre­en­da­le toru do krę­gli. Mógł­by zro­bić karie­rę jako bok­ser, ma feno­me­nal­ny pra­wy sier­po­wy, o czym w lokal­nym barze prze­ko­na­ło się wie­lu gości star­szych od nie­go. Uwa­ża, że w życiu waż­niej­sza jest siła cha­rak­te­ru, niż wykształ­ce­nie. Od dzie­ciń­stwa poma­ga ojcu w pra­cy w kopal­ni, szcze­gól­nie upodo­bał sobie pra­cę nad­zor­cy. Wie, że więk­szość ludzi to śmier­dzą­ce lenie, któ­rych bez prze­rwy trze­ba pilnować.

Wen­dy to dobra dziew­czy­na. Lubi poma­gać innym. Lubi cho­dzić do szko­ły i uczyć się nowych rze­czy. Lubi wyciecz­ki, pik­ni­ki i podró­że. Lubi pędzić rowe­rem przez polne dro­gi. Lubi stać przy pło­cie w sło­necz­ny dzień, rzuć źdźbło zbo­ża i gapić się na kro­wy. Lubi grać w kar­ty i robić na dru­tach. Lubi napra­wiać rze­czy, cho­ciaż to nie przy­stoi dziew­czy­nie. Nawet gdy się pobru­dzi, nie jest zmar­twio­na, bo lubi prać. W ogó­le lubi pra­ce domo­we. Wen­dy lubi wła­ści­wie wszyst­ko poza swo­ją rodzi­ną. Wie, że to dzię­ki nim, nikt w Gre­en­da­le nie polu­bi jej.

Jack Foster kil­ka lat temu odzie­dzi­czył sklep po zmar­łym ojcu i posta­no­wił go nie zamy­kać. Tanio kupić, nie tak dro­go sprze­dać, to jego mot­to. Typo­wy lowe­las, któ­ry ma w sobie nie­zli­czo­ne pokła­dy cha­ry­zmy. Zawsze wie co powie­dzieć by wypaść dobrze i jest napraw­dę lubia­ny w mia­stecz­ku, szcze­gól­nie przez płeć pięk­ną. Pod swo­ją opie­ką ma młod­sze­go bra­ta, któ­ry dziw­nym tra­fem zawsze paku­je się w kło­po­ty, z któ­rych Jack musi go wyciągać.

Rodzi­ców stra­cił wcze­śnie. Sklep odzie­dzi­czył jego brat. Jest zwy­kłym ame­ry­kań­skim nasto­lat­kiem. A jed­nak wyda­je się w czep­ku uro­dzo­nym. Pra­cu­je mało i rzad­ko, a mimo to wyda­je się nie mieć finan­so­wych pro­ble­mów. To on, jako pierw­szy w Gre­en­da­le, stał się wła­ści­cie­lem spor­to­we­go samo­cho­du (uży­wa­ne­go, ale w ide­al­nym sta­nie). Zna wszyst­kich, ale nie przy­jaź­ni się z nikim. Bywa w towa­rzy­stwie, ale nigdy nie przyj­mu­je pozy­cji lide­ra. Wyda­je się wie­dzieć kim jest i dokąd zmie­rza — ale nikt inny nie zna szcze­gó­łów jego Wiel­kie­go Planu.

Adam Gar­ner to apte­karz z dzia­da pra­dzia­da, miesz­ka­ją­cy w Gre­en­da­le. Pro­wa­dzi nie­wiel­ką apte­kę i jest głów­nym dostaw­cą leków w mia­stecz­ku. Zna­ny w spo­łecz­no­ści jako czło­wiek o łagod­nym i weso­łym uspo­so­bie­niu, któ­ry jest zbyt pobłaż­li­wy dla swo­jej sta­now­czo roz­piesz­czo­nej cór­ki. Adam jest wdow­cem, a tym samym samot­nym rodzi­cem, co nie jest łatwe, szcze­gól­nie jeśli wycho­wu­je się samot­nie nasto­lat­kę. Nie­mniej jed­nak sta­ra się być porząd­nym oby­wa­te­lem, co wzbu­dza sza­cu­nek miesz­kań­ców. Bie­rze odpo­wie­dzial­ność za swo­je dziec­ko, swój biz­nes i zawsze nie­sie pomoc innym, kie­dy sytu­acja tego wymaga.

Cór­ka apte­ka­rza. Raczej nie trzy­ma się zasad… no, chy­ba że jest jej to na rękę. Jej Mamu­sia nie żyje. Mia­ła wypa­dek. Tata, jedy­ny rodzic, opie­ku­je się nią, cza­sem może tro­chę za bar­dzo. Bon­nie poja­wia się i zni­ka. Jak dzi­ki kot. Zna­na wszyst­kim z tego, że cha­dza swo­imi ścież­ka­mi i bez­kom­pro­mi­so­wo zała­twia wszyst­kie swo­je spra­wy. Gdy ktoś jest w potrze­bie, ona znaj­dzie spo­sób, by mu pomóc.

Lekarz, któ­re­go każ­dy kocha i przy­cho­dzi do nie­go po pora­dę i pomoc. Nigdy nie odma­wia potrze­bu­ją­cym, chęt­nie dzie­li się swo­ją wie­dzą. Jest zafa­scy­no­wa­ny histo­rią Gre­en­da­le, jak i tym, co się dzie­je tu i teraz. Moż­na by powie­dzieć, że jest nad wyraz cie­kaw­ski pod tym wzglę­dem, ale każ­dy prze­cież musi mieć swo­je hob­by, nawet jeśli to są plot­ki i histo­ria. Ma ogrom­ną wie­dzę medycz­ną, któ­rą uwiel­bia się dzie­lić z inny­mi. Wady: jed­na; robi to, czy tego chcą, czy nie. Zafa­scy­no­wa­ny zio­ło­lecz­nic­twem.  Mimo pozor­ne­go zży­cia z oko­licz­ną lud­no­ścią wyda­je się odlud­kiem. Dość cie­kaw­skim odlud­kiem… Ale to może być tyl­ko myl­ne wrażenie.

Uro­czy, zabaw­ny pra­cow­nik kopal­ni. Jest duszą towa­rzy­stwa. Kto go tutaj nie zna! Uwiel­bia kawa­ły i psi­ku­sy, ale cze­go się moż­na spo­dzie­wać po tak weso­łym mło­dym czło­wie­ku. Pra­cu­je w kopal­ni tak jak cała jego rodzi­na, z dzia­da pra­dzia­da. Cza­sem się wyda­je, że nie pasu­je do tego brud­ne­go miej­sca, ale może to tyl­ko złud­ne wra­że­nie. Nie jed­na mat­ka chcia­ła­by by jej cór­ka wyszła za mąż wła­śnie za nie­go. Ustat­ko­wa­ny, pra­co­wi­ty, zabaw­ny, pomoc­ny — ide­al­na par­tia na zięcia!

David Paris jest oso­bą, któ­rą wszy­scy bez wyjąt­ku zna­ją i sza­nu­ją. Jest lokal­nym pasto­rem, wspar­ciem dla stru­dzo­nych i ramie­niem, dla tych, któ­rzy nie mają już sił iść samo­dziel­nie. Poza opie­ką nad swo­ją trzód­ką pastor bie­rze czyn­ny udział w akcjach cha­ry­ta­tyw­nych orga­ni­zo­wa­nych przez żonę Bur­mi­strza i żonę Sena­to­ra. Wdo­wiec od kil­ku lat, zbyt zaję­ty opie­ką nad para­fia­na­mi by ponow­nie się oże­nić. Czło­wiek, któ­ry nie potra­fi usie­dzieć na miej­scu, jeśli nie odpra­wia mszy, pisze nowe­go kaza­nia czy sprzą­ta kościo­ła, zbie­ra pie­nią­dze, orga­ni­zu­je zaba­wy dla mło­dzie­ży czy pro­wa­dzi kół­ko modlitewne.

Edward Proc­tor jest Bur­mi­strzem Gre­en­da­le. To on rzą­dzi w mia­stecz­ku i lubi, kie­dy spra­wy idą po jego myśli. Sza­le­nie iry­tu­je go, kie­dyś ktoś uwa­ża, że ma lep­sze pomy­sły. To prze­cież on chce jak naj­le­piej dla mia­stecz­ka, jest o tym prze­ko­na­ny. Żyje w cią­głym kon­flik­cie z Sena­to­rem Adam­sem. 
Bur­mistrz to męż­czy­zna twar­do stą­pa­ją­cy po zie­mi, nie lubi fan­ta­zji, bajek, opo­wie­ści i nie­stwo­rzo­nych histo­rii. Liczą się fak­ty. Żona­ty, ale bez­dziet­ny. Ze swo­ją mał­żon­ką ma kon­tak­ty co naj­wy­żej chłod­ne, mimo to wciąż są razem i dum­nie repre­zen­tu­ją Greendale.

Lucin­da Proc­tor jest żoną swo­je­go męża. Pierw­szą Dama Gre­en­da­le, zawsze sto­ją­ca gdzieś w cie­niu, dwa kro­ki za mężem. On ma swo­je obo­wiąz­ki, a ona nie bar­dzo lubi mu w nich prze­szka­dzać. Nie posia­da­ją dzie­ci, dla­te­go Lucin­da swo­ją dzia­łal­ność cha­ry­ta­tyw­ną trak­tu­je jak swo­je małe dziec­ko. Pro­wa­dzi ją razem z żoną Sena­to­ra Adam­sa i Pasto­rem. Więk­szość dnia poświę­ca na swo­ją orga­ni­za­cję i zaj­mo­wa­nie się domem. Nie­zwy­kle cicha kobie­ta, jed­nak nie moż­na nazwać jej mru­kli­wą, prę­dzej rze­kło­by się — zahu­ka­na. To ten typ, któ­ry wię­cej mówi spoj­rze­niem, zawsze odle­głym, powścią­gli­wym, smut­nym. Sło­wa nie są potrzeb­ne, by dostrzec tęsk­no­tę i cier­pie­nie zamknię­te w jej tęczówkach.

[ROLA UNISEX]
Wła­ści­ciel gaze­ty, tyran, wład­ca swo­je­go podwór­ka. Nie da sobie w kaszę dmu­chać. Każ­dy liczy się z jego zda­niem, każ­dy wie, że nie nale­ży z nim zadzie­rać. Nale­ży do eli­ty Gre­en­da­le. Nie­je­den mu pod­padł, każ­dy źle skoń­czył. Gaze­ta jest jego oczkiem w gło­wie. Nie pozwo­li sobie tego ode­brać. Wszyst­ko, co robi, robi tak, by być w tym naj­lep­szym. Tak został wycho­wa­ny. Nie­na­wi­dzi kobiet. 

Zasłu­żo­ny wete­ran II woj­ny, któ­ry po powro­cie do kra­ju roz­po­czął pra­cę w kopal­ni w Gre­en­da­le. Wszyst­ko zbu­do­wał wła­sny­mi ręka­mi. Jego zda­niem naj­wyż­szą war­to­ścią w życiu jest uczci­wa pra­ca i wła­śnie to wpa­ja swo­je­mu syno­wi i z opła­ka­nym skut­kiem — pró­bu­je cór­ce. Wiel­kie marze­nia nie są waż­ne, liczy się to, by rodzi­na prze­trwa­ła. Nie radzi sobie z odej­ściem żony, któ­ra posta­no­wi­ła szu­kać szczę­ścia u boku inne­go męż­czy­zny, nie radzi sobie z tym, że nie ma kobie­ty. W praw­dzi­wym kato­lic­kim domu nie ma miej­sca na takie zacho­wa­nie. Miał nor­mal­ne życie: dom, pra­cę, rodzi­nę. Co poszło nie tak?

[ROLA UNISEX]
Każ­dy chciał­by mieć takie­go kum­pla. Lojal­ny, uczci­wy, sta­je w obro­nie słab­szych. To dobry dzie­ciak, cho­ciaż nie ma w życiu lek­ko. W domu bie­da, aż pisz­czy, dla­te­go za zgo­dą ojca posta­no­wił doro­bić w kopal­ni. Nie wie jesz­cze, jak to pogo­dzi ze szko­łą. Skry­cie marzy o pój­ściu na stu­dia i zosta­niu leka­rzem, ale zgod­nie z tym, co mówi ojciec, do tego trze­ba być z odpo­wied­niej rodzi­ny. 
“To bar­dzo wraż­li­wy i odpo­wie­dzial­ny mło­dy czło­wiek” mówią o nim jego nauczy­cie­le; “szko­da, żeby wpadł w złe towarzystwo”. 

Podob­no syno­wie są bar­dziej kocha­ni przez mat­ki, a cór­ki przez ojców. Czy jest jakiś dzie­ciak, któ­ry jest uko­cha­nym syn­kiem oboj­ga? Gre­en­da­le zna jeden taki przy­pa­dek: to Alex Rose­wald, syn nauczy­cie­li z Baxter High. Dzie­dzic ide­al­ny, inte­li­gent­ny, rezo­lut­ny, ma zawsze wyczysz­czo­ne buty i śnież­no­bia­łą koszu­lę. Ulu­bie­niec nauczy­cie­lek, wyba­cza­ją mu prze­wi­ny, za któ­re inni ucznio­wie lądu­ją w kozie. Dzię­ki wła­ści­we­mu nazwi­sku może pozwo­lić sobie na wie­le, ale rzad­ko wyko­rzy­stu­je te przy­wi­le­je. Ludzie kocha­ją Ale­xa za bycie Ale­xem. Tyl­ko czy sam Alex wie dokład­nie kim jest czło­wiek ukry­ty w nie­ska­zi­tel­nej zbroi ame­ry­kań­skie­go nastolatka?

Rose­wald jest nauczy­cie­lem w lokal­nym liceum. Zna wszyst­kie oko­licz­ne dzie­cia­ki, więk­szość z nich uczył histo­rii i pró­bo­wał zachę­cić do czy­ta­nia angiel­skiej lite­ra­tu­ry. Nie­ste­ty naj­czę­ściej raczej z mar­nym skut­kiem. Nie uda­ło mu się to nawet z wła­snym synem, pomi­mo wspar­cia żony, Amber Jasmi­ne Rose­wald. Choć mło­dzież postrze­ga go jako sta­re­go bel­fra, doro­śli widzą w nim świa­tłe­go i oczy­ta­ne­go męż­czy­znę, któ­ry nigdy nie szczę­dzi dobrej rady. Sza­no­wa­ny w Gre­en­da­le za swo­ją wie­dzę i umie­jęt­ność słu­cha­nia. To dobry czło­wiek, jeden z gatun­ku tych na wymar­ciu, w roz­pę­dzo­nym świe­cie spo­ty­ka­nych coraz rzadziej.

Gdy­by była doro­sła chwi­le wcze­śniej, mia­ła­by poważ­ne pro­ble­my z FBI, ponie­waż jej poglą­dy są nie do odróż­nie­nia od wizji świa­ta według komu­ni­stycz­nej pro­pa­gan­dy. Dia­na wie­rzy głę­bo­ko w powszech­ną rów­ność i spra­wie­dli­wość, w wol­ność, tole­ran­cję i potrze­bę budo­wy nowe­go, lep­sze­go świa­ta. Wyrzu­co­na z domu przez mat­kę zapa­trzo­ną w ame­ry­kań­ski sen, brat­nią duszę zna­la­zła w mło­dzień­cu trzy­ma­ją­cym się na ubo­czu lokal­nej spo­łecz­no­ści: Edwar­dzie Spellmanie.

Mło­da dziew­czy­na, któ­ra szu­ka swo­je­go miej­sca w życiu. Nie prze­pa­da za typo­wo dam­ski­mi zaję­cia­mi, woli spę­dzać czas na świe­żym powie­trzu. Orga­ni­zu­je wypra­wy kra­jo­znaw­cze, udzie­la się w szkol­nych kół­kach nauko­wych, pisu­je do lokal­nej gazet­ki. Marzy o tym, by zostać podróż­nicz­ką i zwie­dzić cały świat. Cza­sem trud­no jest jej doga­dać się z rówie­śnicz­ka­mi. Nie czu­je tego całe­go sza­leń­stwa zwią­za­ne­go z rand­ka­mi, chło­pa­ka­mi, poca­łun­ka­mi. Tro­chę mar­twi się, że jej to “nie bie­rze”. Pla­nu­je coś “z tym” zro­bić tego lata.

Dzien­ni­kar­ka z powo­ła­nia. Widać w tej tę pasję. Jest cie­kaw­ska, poja­wia się wszę­dzie tam, gdzie wyczu­wa sen­sa­cję albo ma podej­rze­nia, że znaj­dzie i roz­wi­kła szo­ku­ją­cą tajem­ni­cę. Jest bar­dzo ambit­na, zawsze osią­ga swój wyzna­czo­ny cel. Nie boi się wyzwań. Chce za wszel­ką cenę dowieść, że kobie­ty są rów­ne męż­czy­znom. Jako miesz­kan­ka Gre­en­da­le zawsze myśli o swo­jej lokal­nej lud­no­ści, chęt­nie poma­ga potrze­bu­ją­cym. Towa­rzy­ska jak ma mło­dą kobie­tę, cho­ciaż te ambicje…

Rodziny

  • Adams: Amy (cór­ka), Glenn (syn), Geo­r­ge (ojciec), Lily (mat­ka).
  • Bishop: Brid­get (mat­ka), Sarah (cór­ka), Senior (ojciec).
  • Corey: Bren­da (mat­ka), Douglas (ojciec), Vin­cent (syn), Wen­dy (cór­ka).
  • Daisy: Kathy (kuzyn­ka), Swie­tła­na (kuzyn­ka).
  • Foster: Jack (brat), Todd (brat).
  • Gar­ner: Adam (ojciec), Bon­nie (cór­ka).
  • Proc­tor: Edward (mąż), Lucin­da (żona).
  • Rey­nolds: Abi­ga­il (cór­ka), Har­din J. (ojciec), Ben­ja­min (syn).
  • Rose­wald: Alex (syn), Amber Jasmin (mat­ka), Wal­ter (ojciec).
  • Tho­mas: Char­les (ojciec), Eli­sa­beth (mat­ka), Feli­ci­ty (cór­ka).

Infografiki

Wymagane stroje

Gra wyma­ga wcze­śniej­sze­go przy­go­to­wa­nia stroju.

No pain

No pain, czy­li dozwo­lo­ny kon­takt nie­spra­wia­ją­cy dyskomfortu.

Gra porusza tematykę religijną

Gra poru­sza tema­ty­kę religijną.

W grze pojawia się tematyka dyskryminacji bądź wykorzystania

Gra poru­sza tema­ty­kę dys­kry­mi­na­cji, bądź wykorzystania.

W grze pojawiają się straszne lub obrzydliwe elementy

W grze poja­wia­ją się strasz­ne lub obrzy­dli­we elementy.

Odgrywanie scen przemocy

W grze odgry­wa się sce­ny przemocy.

Odgrywanie scen seksu

W grze sym­bo­licz­nie odgry­wa się sce­ny seksu.